Mówiąc szczerze, bardzo liczyłam, że ten wpis ukaże się pod koniec 2019 roku. Niestety, tradycyjnie najpiękniejszy czas w roku nie przebiegał u mnie filmowo – wręcz odwrotnie. Dlatego musiałam wstrzymać się z publikacją do momentu, aż opadnie cały ten świąteczny kurz.
-
-
The secret garden, czyli ostatnie pomruki lata i bajeczna sukienka Chicwish
„Alicja nagle znalazła się przed stolikiem na trzech nogach, zrobionym z grubego szkła. Na stoliku leżał maleńki, złoty kluczyk. Ucieszyła się myśląc, iż otwiera on jakieś drzwi. Niestety. Czy zamki były zbyt wielkie, czy kluczyk zbyt mały, dość ze nie pasował on nigdzie.
-
O przerwie w blogowaniu i różu w szafie
Choć ta dłuższa przerwa w blogowaniu nie była planowana, potrzebowałam tego czasu, by pozbierać myśli i na nowo podejść do tworzenia treści. Nie będę ukrywać, zainicjowały tę przerwę zarówno bodźce negatywne (tj. zmiany na Instagramie w postaci jeszcze mocniej wyśrubowanego algorytmu i wynikający z tego brak wszelkich chęci), jak i pozytywne. Tak się składa, że Łukasz – autor większości zdjęć na blogu – już wkrótce zostanie ojcem. Tak, ojcem! Dlatego WSZELKIE GRATULACJE W KOMENTARZACH SĄ MILE WIDZIANE 😊
-
Gdzie się zatrzymać w Budapeszcie. Pomysł na klimatyczny nocleg w centrum
Sporo osób żyje w przekonaniu, że Budapeszt ma niewiele do zaoferowania swoim odwiedzającym. Stwierdzam to chociażby po tym, jakie wiadomości dostawałam od Was w Insta Stories. Strasznie się cieszę, że mogłam pokazać Wam choćby kilka mniej znanych miejsc w stolicy Węgier.
-
Paryż nad Wisłą, czyli moje ulubione miejsce z francuskim klimatem w Warszawie
Odkąd założyliśmy z Łukaszem VintStreet, poszukujemy w Warszawie miejsc, które osobom spoza miasta (a poniekąd i z niego), mogą wcale nie kojarzyć się ze stolicą. Uwielbiamy odnajdywać piękne, starannie wykonane kamienice z dopracowanymi wnętrzami ukrytymi przed oczami przechodniów. Zachwycamy się bogatą secesyjną ornamentyką i perełkami w nurcie późnego historyzmu, które tak bardzo kojarzą mi się właśnie z Paryżem.
-
VINTSTREET x Chicwish, czyli rzecz o sroczym instynkcie
Dzisiejszy wpis jest poniekąd wyjątkowy. Wszystko dlatego, że głos w nim zabrała… moja wewnętrzna sroka. Tak, sroka – ta kochająca świecidełka, dumna właścicielka dużej szkatułki z pozłacanymi bibelotami, spinkami i kokardkami. Na co dzień grzecznie śpi, odzywając się dopiero wtedy, gdy przechodzę obok szafy z lakierami w drogerii lub mijam kryształową biżuterię na wystawie.